Są takie sprawy, które na co dzień wydają się „oczywistą oczywistością”, a od czasu do czasu, zadziwiają tym, że w ogóle powstały. Co mam na myśli? A jakże by inaczej – internet*. Znalazłem niedawno nagranie autorskie Bena Mendelsohna, który przybliża źródło i(I)nternetu. Dosłowne, wskazane palcem, pod konkretnym adresem. Nagranie filmowca-aktywisty trwa 10 minut i w bardzo prosty sposób opowiada o tym, co umożliwia mi – blogowanie, Tobie – czytanie posta, a Benowi – udostępnienie jego filmu rzeszom internautów. To m.in. plątanina kabli długości Muru Chińskiego, ciągnąca się po ścianach i sufitach budynku przy Hudson Street 60 w Nowym Jorku. Fundamentów, na których powstał kolos w postaci światowej sieci internetowej, jest jeszcze kilka i są jak najbardziej namacalne – w przeciwieństwie do istoty internetu, który po obejrzeniu filmu, pozostaje pewnego rodzaju abstrakcją, ale już jakby trochę bliższą… (nawet dla Suder-inforamtyka )
Link do filmu w wersji angielskiej na vimeo.com
* co ciekawe edytor tekstu wciąż podkreśleniem sugeruje, że słowo powinienem pisać wielką literą. A językoznawcy upierają się, że ogólnie o internecie piszemy małą. Ale tylko na żywo. W Internecie piszą, że należy się szacunek ogromnemu wynalazkowi, więc wielką… Ciekawe więc dlaczego piszemy „koło”, zamiast „Koło” albo nawet „KOŁO”:) Jak jest prawidłowo? – indywidualna sprawa piszącego.